Gobi

VII

Hodowla    

IMG_2222

Rano budzi mnie dźwięk rozpalanego pieca. Buggy każdego ranka dba o to, by zanim wstaniemy, było nam ciepło. A może po prostu przyzwyczajony jest do wstawania wcześnie, a pierwsza czynność jaką wykonuje Mongoł w jurcie, to napalenie w piecu. Czy to troska, czy codzienna rutyna, jedno jest pewne – ten fakt bardzo nas cieszy. Zimne nocne powietrze sprawia, że nie chce się wstawać z łóżka. Nie wynurzam się więc ze śpiwora, dopóki w jurcie nie zrobi się choć troszkę cieplej. Zwykle nagrzewa się całkiem szybko. Niedługo budzi się też Paweł. Przeglądamy dokładnie swoje ciała i ubrania, ale po haczikach ani śladu. W ogóle w jurcie jest jakoś czyściej i przyjemniej niż wydawało się wczoraj. Wieczorami strach ma większe oczy!

Poranek spędzamy… No właśnie gdzie? Na podwórku? Nie ma tu jako takiego podwórka, jest przeogromna przestrzeń sięgająca po horyzont. A przy naszych jurtach całe stado kóz i owiec wydających niesamowite odgłosy. Płacz, zawodzenie, meczenie, beczenie… Siadam sobie na zydelku i mimo mżawki wyciągam ołówek, skoroszyt i próbuję uchwycić tę chwilę.IMG_2299

IMG_2306

Paweł i Buggy stoją nieopodal i mimochodem słyszę ciekawostki, o których opowiada kierowca. Kilogram wełny z kozy kosztuje 70000 tugrikow – to jakieś 125 zł, przy czym , aby nazbierać kilo koziej wełny trzeba by zgolić dwie kozy.

Owcza jest znacznie tańsza. Golone są raz do roku na wiosnę, po czym latem nowe ubranko odrasta na zimę. Przygotowanie do zimy zmniejsza oczywiście liczebność zwierząt w stadzie z powodu potrzeby zapasów. Mięso przechowuje się poza jurtą, w śniegu w temperaturze sięgającej -40 stopni. Zimą praktycznie nie ma jak się stąd wydostać. Śniegu jest na metr wysokości i więcej, a do najbliższej osady bardzo daleko, nie wspominając o najbliższym mieście, do którego jest jakieś 80 km. W tej sytuacji rodzina ta zbiera zapasy, część mięsa sprzedaje kupując za nie inne niezbędne produkty na zimę, jednak gdy ta nadejdzie, ich głównym pożywieniem będzie właśnie mięso i mleko. Zastanawiam się nad średnią długością życia Mongołów przy takiej diecie. Jest oczywiście poniżej średniej światowej, choć nie tak niska, jak w krajach mających dodatkowo problem z higieną. No więc na zimę podstawowe przysmaki to mięso i mleko, a mieszkańcy jurt schowani przed ciężkim mrozem, wychodzą z niej głównie po to, by doglądać hodowli. I tak wyczekują pierwszych oznak wiosny… 

IMG_2261

IMG_2264

Buggy opowiada też nam też o armii Dzingis Chana, która żywiła się miedzy innymi mięsem wilczym. Wierzono, że wilk, polując na wiele różnych zwierząt, gromadził energię każdego z nich. Człowiek zjadając wilka, przejmuje więc całą tę energię jak i siłę zwierzącia. To jeden z powodów, dla których armia wielkiego przywódcy odniosła tyle sukcesów. W fakt przejmowania energii i siły w zjedzonym mięsie wierzy się tu do dziś, dlatego wszyscy dziwią się nam słysząc, że dobrowolnie z niego rezygnujemy. Buggy nazywa mięso – red food. Na warzywa, ryż i inne lżejsze potrawy mówi – white food. ‘White food not good for you – dangerous’. ‘I.. many many red food – big man!’
Zajadam właśnie kanapkę z cebulą i dowiaduję się, że surowe warzywa są ‘very dangerous’. Cebula na przykład szkodzi na nerki!

Buggy spogląda nagle z wystraszoną miną na szyję Pawła: -haczik! Zrywamy się obydwoje, choć oczywiście żadnego haczika tam nie ma. Wkrótce przyzwyczaimy się do tych jego żartów… 

IMG_2241

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*
*
Website

*