I tak oto, po miesiącu od pożegnania w Ułan Bator, znów spotykamy naszego towarzysza podróży Chacko (dla przypomnienia kim jest Chacko KLIKNIJ TU) poznanego jeszcze w Rosji. Po wymianie kilku maili dowiedzieliśmy się, że Chacko przeżył w Mongolii jakieś ‘dramaty’, choć nie zdradza nam więcej szczegółów. Pisze tylko, że już wszystko w porządku i nic mu nie zagraża. To jest oczywiście najważniejsze, ale co też się biedakowi stało? Po wszystkich historiach, które nam opowiadał z przekonaniem o swoim pechowym 34 roku życia, jego maile brzmią dość niepokojąco. Jednocześnie ja otrzymuję złe, choć bardzo mgliste, wieści z Londynu, więc Xian wita nas jakoś tak mrocznie i tajemniczo.
Z Chacko spotykamy się wczesnym rankiem dzień po przyjeździe, by wspólnie pojechać na wycieczkę za miasto i odwiedzić armię terakotowych wojowników.
Chacko pojawia się w umówionym miejscu i od razu spostrzegamy jakąś zmianę… włosy ma obcięte zupełnie na krótko. Zdejmuje czapeczkę na powitanie, a z tyłu głowy opatrunek.

microMsg.1399781674928Okazuje się, że wrócił z pustyni Gobi z niespodzianką wczepioną w głowę. Na własnej skórze przekonał się, jak groźne potrafią być mongolskie kleszcze giganty – a więc nasze haczyki. Aż mnie dreszcz przeszedł po plecach na samą myśl. A Chacko mówi, że nie mając świadomości zabrał sobie kolegę na gapę i podróżował z nim przez ponad tydzień. Zaledwie kilka dni temu zauważył jakąś ranę i znajoma prawie siłą zaciągnęła go do szpitala. Chacko oczywiście kwituje całą historię czymś w stylu ‘mówiłem wam, że ten rok źle się dla mnie skończy…’ – za co szybko mu się obrywa. Dostaje krótki wykład o tym, że musi przestać myśleć w ten sposób, bo w końcu naprawdę coś mu się stanie. Ja tymczasem przekonuję się, że moje lęki podczas wycieczki po Gobi były jednak uzasadnione.
Wszystko na szczęście dobrze się skończyło.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*
*
Website

*