Lugu Hu

III

No tak – pierwsze koty za płoty, ale długo tak nie pociągniemy i trzeba jakoś skombinować chińskie pieniądze! Nastrój znów trochę nam się psuje, gdy okazuje się, że w Luoshui jest tylko jeden bank i nie jest to żaden z banków akceptujących zachodnie karty płatnicze. Ponieważ gotówki mamy akurat na jeden nocleg i jedzenie, a bank i tak już zamknięty, postanawiamy odłożyć tę kwestię na następny dzień. Natychmiast też dajemy się zwabić w okolice jeziora, które przyciąga nas niczym magnes.

IMG_0015 Udaje się nawet znaleźć tanią knajpę z jedzeniem. Ryż z warzywami oraz placek ziemniaczany przy zachodzie słońca nad jeziorem smakują znakomicie. Marzę już tylko o prysznicu i czystej pościeli. Przyłożyć głowę do poduszki i żeby nie trzęsło… Od wyjścia z autobusu wciąż czuję, jakby ziemia drżała pod stopami. Myślę, że nawet problem kasy nie zakłóci dziś mojego snu. Oczy same mi się zamykają.

– Czy myślisz, że gdyby nagle okazało się, że teleportacja jest możliwa, to czy upadłaby globalna ekonomia? Czy nie?

Czasem wydaje mi się, że Paweł nigdy nie przestanie mnie zadziwiać! To przecież zasługuje na medal!!!  

– Ty pytasz serio… Teraz.. IMG_0002
Po połowie nocy i całym dniu wyczerpującej podróży… Otóż nie bardzo pamiętam, jak się nazywam, próbując wskrzesić resztki sił, by znaleźć jeszcze dach nad głową… A ty pytasz mnie o co… Czekaj, o teleportację? Niech no się zastanowię nad pytaniem… Nie bardzo wiem, bo z jakiegoś powodu, w tej chwili nie do końca dociera do mnie jego sens! Czy możemy o tym pogadać w bardziej sprzyjających okolicznościach?? A tak w ogóle czy ty bywasz kiedykolwiek zmęczony?  

Natychmiast porzucamy próbę dalszej rozmowy. Niebo przybiera tak piękne kolory, że jakby w zawieszeniu gapimy się w dal jeziora. Rozżarzone niebo wygląda magicznie. Słońce chowa się powoli za górami.

Powrót do rzeczywistości następuje w hostelu, po zapłaceniu za nocleg, gdy w portfelu nie zostaje nam prawie nic. Siedzimy w barze przy pustym stoliku i zaczyna się typowa dla takiej sytuacji rozmowa: ‘Jak mogliśmy nie zauważyć wcześniej, że kończą nam się pieniądze! Wszystko przez to, że spieszyliśmy się do tego Lugu Hu jak wariaci. Szkoda nam było dnia na postój w Lijiang, to mamy. Na domiar złego młodzi Chińczycy siedzący przy stoliku obok mówią, że mamy marne szanse, by w tym lokalnym banku udało się jutro wybrać kasę. Jeden z nich szuka przez chwilę dobrego określenia na ten bank, po czym mówi:  ‘You know.. It’s kind a farmer’s bank’. Głośno uspokajam sama siebie, że pewnie wymienią nam chociaż te dolary, na co facet śmieje się tylko i mówi, że raczej nie będą wiedzieć, jaką w ogóle mają wartość i jak się za to zabrać. Radzimy się jeszcze właściciela hostelu, a on tylko wszystko potwierdza. Na pytanie, czy zgodziłby się wymienić nam walutę, kręci głową zaprzeczając. Zerkamy na siebie zrezygnowani.  Siedzimy tak jeszcze chwilę, obserwując, jak kolejni klienci poznają naszą historię. Chińczycy plotkują bezceremonialnie i rozmawiają o nas, zupełnie jakby nas tam nie było! Czuję się dość niekomfortowo, jednak już po chwili widzę, że ta poczta pantoflowa ma swoje plusy. W pewnym momencie zwraca się do nas siedząca w kącie para. Pytają, ile chcielibyśmy sprzedać tych dolarów… Domyślacie się pewnie końca tej historii. Wspaniałomyślnie i bez liczenia na jakiekolwiek korzyści, za normalną stawkę nasi wybawcy kupują od nas dolary i zaopatrują nas tym samym w minimalny budżet na najbliższe kilka dni. Z radości mam ochotę rzucić im się na szyje! Opanowuję jednak swoje emocje wiedząc, że i tak już wystarczająco głupio się zaprezentowaliśmy. Ściskamy im ręce z wdzięcznością – ‘Sie, sie..’!

Dzieci szczęścia już po chwili leżą na ławce nad jeziorem z piwkiem w ręku, wpatrzeni w rozgwieżdżone niebo. Zmęczenie odeszło, jak ręką odjął. Ostatnim razem tak piękne niebo i tyle gwiazd oglądaliśmy w Mongolii. Paweł opowiada o meteorytach i latach świetlnych, które dzielą nas od tego, co widzimy. Wniosek z tego taki, że niektóre gwiazdy, na które teraz patrzymy, wcale już tam nie istnieją. Patrzę na wysyp hoteli wzdłuż jeziora i zastanawiam się, czy nie jest podobnie z królestwem kobiet. Czy nie stało się miejscem turystycznym, w którym oglądamy coś, co już w rzeczywistości zupełnie tu nie istnieje, a zaaranżowane jest tylko pod turystów. Hmm… Wszystko okaże się w najbliższych dniach.

gwiazdy

 czytaj dalej…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*
*
Website

*