Tyle w Chiang Mai wspaniałości, że postanowiłam sporządzić listę rzeczy wartych polecenia! To miasto jest idealne na dłuższy przystanek. Wielką szkodą byłoby być tutaj i przegapić którąś z poniższych atrakcji:

1. Świątynie

To, że w Tajlandii świątyń jest na pęczki, wie chyba każdy, ale aż 300 w samym tylko Chiang Mai! W obrębie starego miasta aż 120!!!

IMG_9810Chcąc zwiedzić wszystkie, trzeba by chyba odwiedzać po dziesięć dziennie. My ograniczyliśmy się do tych, które z jakiegoś powodu przyciągnęły naszą uwagę lub zwyczajnie były ‘po drodze’. Najukochańsza Wat Man Mai znajduje się tuż przy naszym hostelu SK guesthouse. W jej ogrodach spędzamy wolne popołudnia czytając książki i wracając do zdrowia.

IMG_4177

Chiangmajskie słonie i kwitnące drzewa szybko przywracają chęci do życia.

IMG_4388

IMG_4363

IMG_3610

IMG_9746

2. Niedzielny market

W każdą niedzielę w centrum Chiang Mai ruch uliczny zostaje zamknięty dla pojazdów, a na drogach rozkładają się setki straganów sprzedających przeróżne pamiątki. Są szale, ubrania, torebki, ozdoby, mydła, obrazy, zakładki do książek, fartuszki, biżuteria i inne suweniry z Chiang Mai, obowiązkowo okraszone słonikami. Większość rzeczy wykonanych jest własnoręcznie.

IMG_4399

IMG_3628Rozpoczęcie trwania bazaru obwieszcza tajski hymn. Wszyscy stają wtedy na baczność w pełnym szacunku dla króla Bhumibola i rodziny królewskiej. Propaganda to, czy rzeczywiste uwielbienie? Odpowiedzi będziemy szukać wśród poznanych Tajów i chętnie podzielimy się z Wami przeprowadzonym rozeznaniem.

IMG_0196

3. Masaż tajski

Salonów do masażu jest tu całe mnóstwo i nie ma nic lepszego niż ‘chiangmajska’ chwila relaksu. Masaż tajski to masaż całego ciała, stymulujący przepływ energii. Czy wiecie, że mamy w ciele aż 72000 linii energetycznych! Warto uzgodnić zawczasu siłę i natężenie dotyku, gdyż potrafi on być bolesny lub łaskoczący. Dobrze jest omówić preferencje z szefem salonu – masażystki na ogół nie znają języka angielskiego. Zdarza się też, że trzeba poczekać w kolejce, gdyż tańsze salony są bardzo oblegane. Przyjdzie też przymknąć oko na rozmowy masażystek, które lubią sobie poplotkować w trakcie jego trwania, no ale za taką cenę! Oczywiście można też pójść do jednego z drogich salonów i zapłacić krocie za zachodni profesjonalizm… to jednak pozbawi całe doświadczenie lokalnego kolorytu. My wybieramy lokalne klimaty

IMG_0075

4. Tajska kuchnia

Jeśli chodzi o jedzenie, to uwierzcie, że w Chiang Mai jest w czym wybierać. Knajpy, bary, restauracje… a przede wszystkim tzw. street food, czyli jedzenie uliczne! Dużo jest tu opcji dla wegetarian. Najchętniej chodzimy na uliczkę Soi 6 w północno wschodnim rogu starego miasta, gdzie posmak dań z Funky dog, Blue Diamond czy Nice Kitchen zapamiętamy chyba na zawsze. Pad Thai, Orzeszki nerkowca z kurczakiem, Panang Curry, zupa Tom Yam, pierożki z różnymi nadzieniami, spring rolls’y, curry z dyni.., i wiele innych wspaniałości. Palce lizać!

IMG_0022

5. Kursy gotowania

Gdy już się człowiek tych dań nasmakuje, to aż chciałoby się samemu nauczyć przyrządzić to i owo. Po kolejnej porcji wspaniałej słodko-kwaśnej zupy Tom Yam udaję się do szefowej kuchni w Funky Dog’u z prośbą o lekcję gotowania. To jednak nie Kerala. Pani odsyła mnie do jednej ze szkół, których uwierzcie mi, jest tu całe mnóstwo! Ostatecznie wybieram szkołę ‘Basil’, gdzie mogę wybrać aż sześć tajskich dań z całej długiej listy menu. A w szkole RSM kuchnia makrobiotyczna, gdzie uczę się przyrządzić własne tofu i mleko sojowe! Przepisami podzielę się z Wami niebawem, więc i wy będziecie mogli poeksperymentować bez opuszczania własnej kuchni!

IMG_3927

IMG_3791

6. Soki

Pyszne, świeże, zdrowe, kolorowe. Ananas, mango, marakuja, banan, papaja, kokos, arbuz, pomarańcza, burak, marchew i wiele wiele innych znakomitości – przeciśnięte przez sokowirówkę na Twoich oczach, podane z lodem lub bez, koniecznie z uśmiechem. Pycha! Musielibyście zobaczyć to menu!
Naszym ulubionym sokiem było połączenie marakuji z mango lub bananem na bazie świeżego kokosa. Aż wierzyć się nie chce, że za takie cudo płaci się tutaj tylko 4 zł!

IMG_0157

7. Rowery 

Po tak wspaniałej diecie siły wracają natychmiast. Wskakujemy na rowery i objeżdżamy miasto zahaczając o kolejne miejskie skwery, świątynie czy knajpy. Najwygodniej jest poruszać się właśnie rowerem. Ruch uliczny niewielki, szczególnie przecinając miasto wąskimi uliczkami. Trochę trudniej w Chiang Mai o zieleń, gdyż poza ogrodami okalającymi świątynie jest jej mało. Spragnieni wyciszenia trafiamy do parku przy południowej bramie wjazdowej do starego miasta. W parku tłoczno, choć mimo tego przyjemnie jest poleżeć na bambusowej macie, sącząc świeży sok z kokosa. Codziennie spotykają się tu młodzi jogini uprawiając tak zwaną jogę kontaktu, spacerując po linie lub żonglując. Akrobacje w miłym towarzystwie na powietrzu, to jest to!

IMG_0118

8. Muzyka, koncerty i sale prób

Scena muzyczna robi wrażenie. Tajowie kochają muzykę, a tutejsi artyści grają na bardzo wysokim poziomie. W północnej części miasta znajduje się Yellow Corner, w którym każdego wieczoru dzieje się dużo. Jest rock, metal, reggae, ska… Pop i dicho też mają tam swoje miejsce. I wyobraźcie sobie, że w każdej knajpie muzycy grają codziennie, po kilka kapel każdego wieczoru. A poziom bardzo wysoki. Paweł szybko znajduje salę prób, którą odwiedza podczas swych regularnych prób.

IMG_20141208_133247

9. Joga

No i oczywiście Joga! Szkoły i studia jogi są na każdym rogu, więc i tutaj dużo inspiracji i wysoki pozniom. Medytacyjna hatha, płynąca viniyasa czy też dynamiczna ashtanga – wybór należy do ciebie. Upodobałam sobie studio Namo, w którym w małym kameralnym gronie pod okiem Holenderki Alice praktykowałam powolną terapeutyczną jogę Hatha połączoną z medytacją. Alice zachwyciła mnie swoją wiedzą na temat poszczególnych asan i ich leczniczego wpływu na poszczególne organy. Raz oczyszczająca z toskyn sesja ze wszystkimi możliwymi skrętami ciała. Innym razem dłuższe wytrzymywanie każdej pozycji i przyglądanie się jak reaguje umysł na obciążenie i pojawiający się dyskomfort. Z każdą lekcją widzę jak wiele jeszcze nauki przede mną.

10. Tai chi i qi gong

Do Chin niedaleko, a więc i mistrzowie chińskich sztuk walki w zasięgu ręki. Tai Chi oraz Qi gong mające swe źródło w sztukach walki, już dawno zwróciły uwagę praktykujących na swe ogromne walory zdrowotne. Dla współczesnego człowieka, prowadzącego głównie siedzący tryb życia, jest ciekawą formą rekreacji ruchowej. Zarówno tai chi jak i qi gong polegają na uważnym wykonywaniu bardzo powolnych ruchów, przy użyciu całego ciała oraz wyciszonym stanie umysłu.
W Chiang Mai można umówić się na pojedyncze wprowadzające zajęcia lub na cały kurs. Postanawiam spróbować lekcji qi gong, który wspaniale uczy generować całe pokłady energii w ciele, która jest mi teraz niezbędnie potrzebna. Ćwiczenia okazują się być bardzo pomocne przy problemach z kręgosłupem. Z kolejnych zajęć wybiegam w podskokach jakby lżejsza o kilka kilogramów.

IMG_3614

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*
*
Website

*