Moskwa

Wyspani i wypoczęci budzimy się w Moskwie. Wczorajszy dzień i nasza przeprawa z Berlina do Moskwy była pełna niespodzianek. Pierwsza z nich dotyczyła rzekomych ‘problemów technicznych’ na lotnisku Vnukovo, na które mieliśmy dotrzeć, w związku z czym odesłano nas na inne lotnisko – Domodiedovo. Anton, kolega Pawła, z którym pracował kilka lat temu w Londynie, a który zaprosił nas do siebie; czekał już na nas na Vnukovie i bardzo się całą sprawą przejął. Zamówił już nawet taksówkę na to drugie lotnisko, ale sprawa okazała się być bardziej skomplikowana. Obsługa samolotu zdecydowała, że po napełnieniu baku paliwem, lecimy z powrotem na to planowe lotnisko, jako że w Domodiedovie najzwyczajniej nas nie chcą! Problemy techniczne jakoś magicznie same się rozwiązały i po dwóch godzinach oczekiwania, samolot rozpędzał się znów na pasie startowym.

IMG_0250

I tak oto odbyliśmy dwa loty tego samego dnia i naoglądaliśmy się Moskwy z lotu ptaka :) Anton się złościł, my uspokajaliśmy, że nic wielkiego się nie stało no i przecież to nie jego wina! Podobno ten temat jest tu dość dobrze znany (choć nie całkiem zrozumiały) i przydarza się od czasu do czasu. A z tego co mówił, to w szczególności niemieckim liniom Lufthansa. Regularnie mają one problem z wylądowaniem na Vnukowie. Może Putinowi nie spodobała się ostatnia rozmowa telefoniczna z Merkel na temat Ukrainy, któż wie co za tym wszystkim stoi 😉 My w każdym razie dotarliśmy na Vnukovo z ponad 2-godzinnym opóźnieniem.

Podróż z lotniska też była interesująca. W drodze na pociąg zaczepili nas lokalni taksówkarze. Po krótkiej wymianie zdań w kilku językach z użyciem dużej ilości gestów i kalkulatora, w końcu dobiliśmy targu i po chwili byliśmy już w taksówce w towarzystwie jeszcze jednego pasażera, młodego Rosjanina. Sytuacja przypominała trochę nasz pechowy poranek, gdy jeszcze w Londynie wybieraliśmy się na pchli targ czyli Hounslow carboot sale wyprzedać nasze graty. Nasz samochód, załadowany po brzegi, za grosz nie chciał odpalić. Otóż podobnie tym razem, silnik ani rusz nie chciał zaskoczyć. Próba pierwsza, druga, trzecia.. i nic. Kierowca zerka na nas i próbuje przybrać spokojny wyraz twarzy, uspokajając że ‘vsio charaszo’. Wyskakuje z auta, krzyczy coś do swego kolegi i już po chwili tamten ciągnie nas na hol! Stary grat jednak ani rusz. Coś stuka, rzęzi i jakby masa kamieni ociera o podwozie – wszystko to nie napawało nas optymizmem, ale uśmialiśmy się przy tym po pachy.. dyskretnie ma się rozumieć by nie urazić kierowcy. Po chwili zapada decyzja, że pojedziemy drugim samochodem z kolegą holownikiem. Przepakowaliśmy bagaże i ruszamy. A Rosjanin pyta nowego kierowcy:   – Pan wie w ogóle dokąd jedziemy i na jaką cenę się umówiliśmy?! Ups.. Nie było czasu na dogadanie tak nieistotnych szczegółów z poprzednim kierowcą, grunt to dopilnować by praca została wykonana :) hahaha!  Szybko określiliśmy trasę, cenę i już po 20 minutach byliśmy na Leninkivkym prospekcie na czwartym piętrze wysokiego wieżowca, wraz z naszymi gospodarzami – Anną, Antonem oraz ich dwoma kociakami – Suzi i Saurusem. IMG_0481

Kolejna niespodzianka tego wieczoru jest taka, że żona Antona – Anna okazuje się być Ukrainką!!! Pochodzi z Odessy i mówi przepięknie po ukraińsku. Wieki całe nie mówiłam w tym języku, więc ciężko mi się wbić, ale cudnie znów się słucha jego melodyjnego brzmienia. IMG_0325

Nie sposób nie zejść na temat Krymu i tego co dzieje się teraz na Ukrainie. Tym bardziej, gdy o godzinie 22 wybuchają fajerwerki i całe niebo nad Moskwą pokryte jest kolorowymi światłami. Rosja od kilku dni świętuje przejęcie Krymu. Wracamy akurat z Anną ze sklepu. Mówię, że wydaje mi się to smutne. Anna na to, że sytuacja jest dość skomplikowana. Ona, mimo, iż jest Ukrainką cieszy się z tego, że Krym przyłączono do Rosji. Według niej mieszkańcy Krymu w większości tego właśnie chcą (wspomina referendum i mówi, że jest pewna iż przeprowadzono je rzetelnie). Wśród jej rodziny i przyjaciół z Ukrainy opinie są podzielone. Część chce, by podobna sytuacja spotkała inne wschodnie regiony tego kraju, są i ci, którzy chcą przyłączenia do Europy. Martwi się o to, jak sytuacja potoczy się dalej i wie, że nie dzieje się dobrze, ale wierzy, że prowadzi to do dobrych zmian. Ukraina na styku dwóch światów wschodniego i zachodniego musiała wcześniej czy później zderzyć się z takim problemem, a znając stanowisko Rosji nie będzie to łatwy egzamin. Przywołuję to, co działo się jeszcze kilka tygodni temu na Majdanie w Kijowie. Ludzie, którzy marzli tam tyle czasu z pewnością nie o taki obrót sprawy walczyli. Anna mówi, że to, co zrobili jest wielkie, bo kraj był rozkradany i nie działo się dobrze. Rozumie zarówno ludzi z Majdanu, rozumie też tych, którzy chcą do Rosji, dlatego ta sytuacja jest tak trudna. Ma nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Z perspektywy jej małżeństwa z Antonem, mają teraz ogromne trudności, zarówno ona w Rosji, jak i Anton na Ukrainie. Na każdym kroku napotykają na trudności związane z biurokracją, więc muszą się nieźle nabiegać, by załatwić cokolwiek.. takie właśnie jest Rosyjskie i Ukraińskie prawo. Dlatego dla nich osobiście byłoby lepiej, gdyby wschód Ukrainy połączył się z Rosją… ciężki temat!! Smutek pozostaje we mnie przez resztę wieczoru, a wraz z nim tysiące myśli i znaków zapytania. Umysł chciałby to wszystko sobie uporządkować, posegregować i określić co czarne, a co białe.. a tu nie ma jak. Temat jest o wiele trudniejszy. Anna zerka na mnie, widzi, że fajerwerki w ogóle mnie nie cieszą, wiec proponuje powrót do domu.   IMG_0281

Po wspólnej kolacji decydujemy się na wieczorny spacer. Jest prawie północ, ale w związku ze zmianą czasu, w naszym poczuciu jest dopiero 21.00. Wieczór jest chłodny, choć przy tym rzeźki, idziemy wzdłuż rzeki Moskwy, przez park Vorobyrovy Gory i tak aż do majestatycznego gmachu Uniwersytetu Narodowego. Budynek przypomina nasz warszawski Pałac Kultury. Anna mówi, że w Moskwie jest 7 podobnych budynków i wszystkie nazywane są siostrami.

Następne dwa dni upływają nam na zwiedzaniu. 

IMG_0447

    IMG_0429       

IMG_0377

IMG_0362                                  IMG_0391