Laotański Nowy Rok i party na plaży

Dzień przed Nowym Rokiem postanawiamy wracać z wiosek do Muang Ngoi. Wyruszamy o świcie. Jak wielkie jest nasze zaskoczenie, gdy po wejściu do wioski zauważamy, że wszędzie rozbrzmiewa muzyka, a ludzie biesiadują przed domami, przy suto zastawionych stołach. Wielkie głośniki wystawione przed drzwi domów, stoły rozstawione na podwórkach i wszechobecne karaoke. Laotańczycy hucznie witają Nowy Rok. Imprezy zaczynają się już na trzy dni przed końcem starego, a trwają aż do czwartego dnia nowego roku. 

IMG_3085

IMG_3087 Świętowanie nie trwa jednak do późna. O dziesiątej wieczór cała wioska  smacznie śpi i tylko przyjezdni chętni są kontynuować zabawę.

Za to rano, już od siódmej, muzyka huczy na całego. A mieszkańcy znów gromadzą się przy stołach, jedzą wspólnie posiłki zakrapiane Lao lao. Śpiewając karaoke bawią się aż do wieczora. Dzieci trochę pozostawione samopas, kręcą się po wsi i chętnie angażują w zabawę z ‘białymi’.  Jest gra w zapasy na plaży, tańce na ulicach lub przybijanie piątek z każdym napotkanym przechodniem. 

IMG_20141231_153406

Spore jest nasze zaskoczenie, gdy nad rzeką Maye i Tibo.

IMG_2658

Tak! Tych samych, z którymi spędziliśmy święta Bożego Narodzenia w dżungli.  Następnego dnia dołączają też Mruki. Wraz z nimi oraz nowo poznaną parą Niemców i Francuzów witamy Nowy Rok nad rzeką przy wspólnym ognisku.

IMG_3098

IMG_3099Z czasem przyłączają się inni, Brazylijczycy i Hiszpanie. Są ciekawe rozmowy , śmiech i oczywiście Lao lao. Spotykamy też Grahama, z którym wymieniamy się noworocznymi życzeniami i potwierdzamy, że  prawdą jest to , co powiedział nam pierwszego dnia. Stąd naprawdę trudno jest wyjechać. 

Nad ranem dźwięk muzyki mógłby zbudzić zmarłego. Cała wioska znów baluje. Lokalni mężczyźni urządzają przed naszym domkiem walki kogutów,  więc do odgłosów hucznej muzyki dochodzą jeszcze dźwięki walki ptaków oraz podekscytowanych uczestników.

IMG_3104

IMG_3107Żal mi się robi zwierzaków i już po chwili urządzam miejscowym aferę, próbując rozgonić towarzystwo. Przenoszą się o kilkanaście metrów dalej, nie zaprzestając jednak zawodów i nie zwracając na mnie już więcej uwagi. No tak –  głupia turystka!  Wydaje jej się, że może przyjeżdżać tutaj nie wiadomo skąd i wywracać rzeczywistość do góry nogami. Zmieszana chowam się do domku i po chwili dociera do mnie absurd mojej reakcji. Przecież jest Nowy Rok, a poza muzyką i Lao lao nieodłączną częścią świętowania są tak popularne tutaj walki kogutów.

Następnego dnia pakujemy się na łódź i opuszczamy laotański raj wiosek odciętych od reszty świata górami. Dotrzeć można tu jedynie łodzią i chyba właśnie to sprawia, że krajobraz jest zupełnie dziewiczy, a życie toczy się swoim własnym rytmem.

20150102_092301

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*
*
Website

*