Lugu Hu

VI

 

Jednośladem wkoło jeziora

W Chinach bardzo popularne są motocykle lub też skutery zasilane elektrycznie. Nie wyciągają zbyt dużej prędkości, ale są za to niezmiernie ekonomiczne i bardzo popularne. Jedyny ich problem jest taki, że zupełnie ich nie słychać, gdy nadjeżdżają, a więc nie trudno o wypadek.

Wind wypożyczył nam takie cudo na cały dzień i wybraliśmy się na wycieczkę dookoła jeziora Lugu. IMG_0354Krótkie szkolenie i Paweł, który nigdy wcześniej nie prowadził motoru, jedzie jak stary. Po prostu w kasku urodzony! Yyyy.. Tutaj to może nie najlepsze określenie, bo kasków tu zwyczajnie nie ma.

Bezdźwięcznie suniemy więc przed siebie z wiatrem we włosach. Widoki oczywiście boskie.

IMG_0432

IMG_0421Dookoła góry, zieleń pól aż razi w oczy. Mijamy małe, stare wioski. Zatrzymujemy się w wiosce Naxi, gdzie moją uwagę przyciąga mała kawiarenka. Widok raczej osobliwy, w miejscu, gdzie wszyscy parzą herbatę lub oferują lokalny napój z gryki. 

‘KAWA!!’ Krzyczę i już po chwili siedzimy pod malutkim drzewkiem przy miniaturowej kawiarence trochę jak z wioski krasnali.

IMG_0390Wita nas młode małżeństwo. On – Zhaxi urodzony tutaj i pochodzący z grupy etnicznej Naxi (jak większość mieszkańców wioski), ona – PuShuTing z prowincji GanSu. Imię nadał jej ojciec, który kocha książki (Shu – oznacza w chińskim książkę). Przyjechała tu po studiach nauczać dzieci angielskiego i sztuki. Zaledwie miesiąc temu otworzyli swoją kawiarnię, a że sezon się jeszcze nie zaczął, można powiedzieć, że jesteśmy jednymi z pierwszych gości!

IMG_0406

Przy aromatycznym zapachu kawy rozmawiamy o mniejszościach etnicznych zasiedlających okolice jeziora. Poza Mosuo można tu spotkać ludzi Naxi, Yi, Puni i Han. Musuo byli tu jednak najwcześniej i nie do końca wiadomo skąd właściwie przybyli. Naxi przywędrowali dużo później i przejęli wiele z tradycji Mosuo. Zhaxi opowiada, że jego rodzice od zawsze mieszkają osobno. Jednak on i Pu Shu Ting pobrali się i zdecydowali żyć wspólnie.

Po tej przyjemnej pogawędce ruszamy dalej. Zatrzymujemy się przy starej świątyni na szczycie wzgórza i słuchamy uspokajającego mantrowania modlącego się przy niej mnicha. Wewnątrz świątynia jest udekorowana kolorowymi tankami, czyli buddyjskimi malowidłami na materiale. Unosi się zapach kadzideł, a bożki buddyjskie patrzą mi w oczy, niektóre z przerażającymi wyrazami twarzy. Otaczam świątynię w kierunku wskazówek zegara. Na zewnątrz ławeczka ukryta w gałęziach drzewa, a za nią rozległe jezioro. 

IMG_0471-001

IMG_0478

IMG_0489

Na obiad zatrzymujemy się w Luoshi na pamiątkę pierwszego wieczoru i przygód z brakiem gotówki. Podczas zachodu słońca oraz przy rozgwieżdżonym niebie, było tu jednak przyjemniej.

Niebo chmurzy się, więc postanawiamy ruszać czym prędzej. Przed nami jeszcze połowa drogi.

IMG_0632

IMG_0537

Ostatnie dwadzieścia minut mija nam w strugach deszczu.

IMG_0540-001

IMG_0541Błyskawice rozświetlają niebo, a zaraz po nich potężne grzmoty. Chowamy się na chwilę pod budką przy drodze, w towarzystwie dwóch koni, a gdy burza trochę się uspokaja, ruszamy dalej. Wciąż trochę kropi, więc wracamy przemoczeni, trzęsąc się z zimna. Rozgrzewająca kąpiel to jedyny ratunek. Mokrzy i cali w błocie biegniemy po schodkach do pokoju. Takie chwile mają w sobie coś wspaniałego, gdy wychodząc poza strefę komfortu, znów czujesz się jak dziecko. Czujesz, że żyjesz. Jak przebudzony z długiego snu…

2 thoughts on “Jednośladem wkoło jeziora

    • Merci. To miejsce było wyjątkowe :)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*
*
Website

*