Zachwytów nad Keralą nigdy dość… Pogoda wspaniała, ludzie uśmiechnięci, dużo się dzieje kulturalnie, pyszne jedzenie, piękna przyroda na wyciągnięcie ręki…
W krainie samego Boga lub też Kokosowie, jak zwykliśmy ją nazywać, nie trudno więc zapuścić korzenie. Paweł przekonał się o tym najlepiej. Na swoich kursach wiedzę chłonie jak gąbka, czego skutkiem jest pogłębienie zainteresowań, zasłużony certyfikat i dużo nowych możliwości. Tygodnie mijają jeden po drugim i tylko kolejne weekendy przypominają, że czas pędzi jak szalony.
Ja w międzyczasie znów wyjeżdżam, robiąc drugie podejście do swojego kursu: ‘Tylko tym razem może nie wracaj po pięciu dniach’. Chyba już wiadomo, dlaczego swój nowy kurs wybrałam na północy Indii, trzy tysiące kilometrów od Kerali. Gdy wyjeżdżam, śmiejemy się, że tym razem nie będzie odwrotu…
Jest początek września, wydawałoby się idealny moment na powrót do szkoły. I żal mi tylko jednego – za dwa dni do całej gamy keralskich kolorów dołączy ten najjaskrawszy, a więc coroczne najważniejsze święto tutejszego regionu – festiwal Onam.
Przypada on właśnie na przełom sierpnia i września. Ideą przypomina nasze polskie dożynki. Jednak waga tego święta i szał przygotowań mieszkańców, kojarzy mi się bardziej z Bożym Narodzeniem w zachodnim wydaniu. Ludzie przygotowują się do niego tygodniami. Każda kobieta kupuje sobie na tę okazję nowe sari oraz nową biżuterię. Wszyscy gotują niezliczone ilości tradycyjnych dań, którymi będą częstować gości. W sklepach niemożliwe kolejki, a ulice kompletnie zakorkowane.
Paweł opowiada mi, że gdy nadchodzi pierwszy dzień Uthradom (a więc wigilia Onam) życie na ulicach zamiera, sklepy i restauracje są pozamykane, a ludzie oddają się beztrosce i świętowaniu. Odwiedzają się wtedy nawzajem i celebrują przy suto zastawionych stołach, składając bogom podziękowania za obfite zbiory minionego roku. Na ulicach muzycy i ludzie przebrani za hinduskie bóstwa oraz zwierzęta.
Wyspa na czele ze świątyniami ustrojona jest milionami światełek.
Na skwerkach rozstawione namioty i sceny, i w każdym miejscu dzieje się coś ciekawego. A najwięcej atrakcji przygotowano dla dzieci. Są śpiewy, hinduskie tańce… Dzieci występują na scenach w tradycyjnych strojach i makijażach.
W innym namiocie miejscowi dekorują posadzkę kolorowymi kwiatami. Wszędzie sprzedawane jest pyszne uliczne jedzenie. Prawdziwa magia kolorów i smaków.
Cudownie